Tym razem na warsztat trafił BlueYeti Pro czyli mikrofon od modnej firmy. Mówimy tutaj o mikrofonie pojemnościowym na USB i na XLR (wersja nie-Pro jest tylko na USB, co akurat do naszych zastosowań nie przeszkadza, a jest prawie 2x taniej).
Kupiłem go 2 lata temu, ale stawiane przed nim cele okazały się biznesowo chybione. Robi więc nieco inną robotę, niż zakładaliśmy na początku, ale to nie jego wina. Czy warto było wydać 1000 zł na mikrofon na USB? Szczerze – nie wiem. Chcę Wam po prostu pokazać, jak in brzmi i z czym się wiąże jego użytkowanie. W każdym razie ja się go nie zamierzam pozbywać.
Czy BlueYeti to dobry mikrofon?
Jeśli nie wymagamy od niego jakości studyjnej (zresztą nieosiągalnej dla mikrofonów w tej cenie), to odpowiedź brzmi tak. Uważam jednak, że trzeba twardo stąpać po ziemi i nie ulegać marketingowej wizji, że to mikrofon do wszystkiego. Prosty w obsłudze, ale profesjonalny – tak napisali na pudełku. Chcieli przez to powiedzieć: nie musisz się znać, a i tak będziesz brzmieć świetnie. BlueYeti wymaga jednak nieco zainteresowania ze strony użytkownika. Gdy używamy go jako typowy mikrofon pojemnościowy, to możemy go odsunąć od aparatu mowy i w bliskim planie usunąć poza kadr. Jednak mikrofon będzie też wrażliwy na dźwięki otoczenia, włączając w to szum komputera. O dźwięku uderzania w klawiaturę nie wspomnę. Ten efekt można zniwelować ustawiając go bardziej dynamicznie, przy ustach na odległość powiedzmy 20 centymetrów. Zdecydowanie też sytuację poprawia umieszczenie BlueYeti na statywie, ponieważ metalowa podstawa bardzo przenosi drgania biurka.
Pamiętajmy też, że ja pokazywałem wersję Pro, która ma dodatkowo złącze XLR – podwójne, 5-pinowe. Producent dostarcza w zestawie kabel rozdzielający to dziwactwo na dwa typowe XLR-y (lewy i prawy, bo mikrofon można pracować stereo). Niemniej jednak do testów mikrofon podłączyłem po prostu przez USB bezpośrednio do komputera, czyli tak, jak to zrobi większość użytkowników, którzy nie są zainteresowani dokupowaniem dodatkowego interfesju audio.
Na plus też warto dodać, że mikrofon ma aż 4 charakterystyki pracy, w tym oczywiście dookólną i kardioidalną, ale też taką „ósemkę” w której mikrofon możemy postawić na stoliku pomiędzy dwoma rozmawiającymi osobami. W ten sposób można na przykład zarejestrować rozmowę do podcastu, pod warunkiem, że zachowamy ciszę w miejscu nagrania, ponieważ – jak wspominałem – mikrofon jest czuły, a pokrętło Gain wzmacnia rzecz jasna nie tylko to, co byśmy chcieli, ale wszystko, co się na membranę nawinie.
Jak BlueYeti stosuję dosyć często jako mikrofon do webinarów i konferencji online – do tego celu jest super. W zasadzie nie korzystam więc z wersji Pro, bo łączę się właśnie przez USB. Po co zatem kupiłem Pro, dopłacając kilkaset złotych? Początkowo mikrofon miał być częścią małego zestawu podcastowego i współpracować z mikserem/recorderem Rodecaster Pro – jak zestaw do samodzielnej pracy i nauki dla tych, którzy dopiero zaczynają i nie stać ich na studio z realizatorem. Pojawił się Covid, plany się zmieniły. A BlueYeti pozostał i nie żałujemy.