Wcale nie wolę, ale tak się złożyło, że wziąłem czynny udział w konferencji PolCaster 2017, gdzie miałem okazję powiedzieć o tym, dlaczego podcast jest naprawdę świetnym narzędziem i jaką ma przewagę nad wideo. Spojrzenie nie ze środka tego zjawiska, bo żaden ze mnie podcaster, ale raczej z punktu widzenia osoby, która żyje z digitalizacji wiedzy i widzi, że moda na wideo musi czasem ustąpić potędze słowa mówionego.
Jeśli wolisz słuchać, bo w końcu to wpis o podcastach, to zapraszam do wysłuchania tego, co powiedziałem podczas krótkiego wystąpienia na konferencji:
Przedstawię więc kilka moich argumentów na to, że podcast sprawdza się czasem lepiej, niż wideo.
Sprawdza się w multitaskingu
Andrew Douch, amerykański edukator i konsultant w dziedzinie edukacji robi podcasty od 2005 roku. Trzy lata po debiucie postanowił być bardziej nowoczesny i postawił na wideo. Wydawało mu się wtedy, że taka zamiana, idąca z duchem czasu, będzie korzystna. Zamiast tego spotkał się z falą krytyki swoich słuchaczy, którzy nie chcieli zostać widzami. Dlaczego?
Podcast idealnie nadaje się do naszych czasów, gdy w zasadzie każda czynność wymaga niemal pewnego skupienia i zaangażowania wielu zmysłów.
We all have daily activities that preclude us from watching a screen: driving, washing the dishes, walking the dog, shopping or mowing the lawn. An audio podcast fits perfectly in that space (…)
A video on the other hand, can’t be multitasked with anything else. It competes for time with reading, traditional homework, watching TV and in fact, with most of our other daily activities.
Słuchacze Andrew mieli swoje nawyki, słuchali podcastu w pracy czy podczas wykonywania codziennych czynności. Dodanie wideo sprawiło, że nie mogli już w ten sposób uczestniczyć w audycji. Andrew uświadomił sobie jak wieli potencjał tkwi w odpowiednim włączeniu się w multitasking. Jest to w zasadzie powtórka z przełomu lat 40. i 50. w Stanach Zjednoczonych, gdy to wróżono radiu rychły upadek, oczywiście w związku z narodzinami telewizji. Bo kto chciałby słuchać, gdy może oglądać i słuchać jednocześnie. No cóż, parę osób się znalazło i radio ma się dziś chyba lepiej, niż telewizja. Ta jest powoli unicestwiana przez usługi video on demand, a radio – nadawane analogowo, cyfrowo czy w internecie – w dalszym ciągu zachowuje swój charakter.
Doskonale uczy warsztatu
Gdy trafiam na kogoś, kto przychodzi do mnie z pomysłem na wideo edukacyjne, szczególnie oparte o swoją wiedzę czy doświadczenie nabyte w szkoleniach, to zazwyczaj proszę, aby spisał treść tego, co ma do powiedzenia na kartce. Ma to na celu zweryfikowanie dwóch rzeczy. Pierwsza, to oczywiście czy treść ma sens. Druga – czy traktujemy się poważnie. Bo jeśli ktoś nie ma czasu, żeby poświęcić ci godzinę na spisanie swojego pomysłu, a twierdzi, że ma czas na nagranie audycji wideo, w którą zaangażuje się kilka lub kilkanaście osób, to ja już wiem, że współpraca nie ma sensu.
Istotą jest wspólne wypracowanie formatu dla audycji, a tego nie da się zrobić bez wprawki, która zweryfikuje pomysł i naświetli jego mocne i słabe strony. Nie da się tego scedować na asystentkę czy specjalistę od marketingu w firmie. Praca nad własnym pomysłem jest tu kluczowa, a – tak jak powiedziałem na konferencji – dla mnie montaż własnego podcastu uczy mnie więcej, niż jego nagranie.
Doskonałym narzędziem jest też podcast, bo wystarczy sięgnąć po telefon i nagrać to, co ma się do powiedzenia. To nie oznacza, że produkt finalny to będzie gadająca głowa, ale posługujemy się słowami i najpierw musimy za ich pomocą wyrazić to, co mamy do powiedzenia, a później ubrać to w bardziej wizualne środki wyrazu. Nawet w profesjonalnych produkcjach filmowych najpierw powstaje tzw. synopsis, a więc zarys scenariusza na 1 stronę A4, a później treatment – taki kilkunastostronicowy skrót. Dopiero od tego momentu scenarzysta zaczyna poważną robotę.
Daje poczucie intymności
Pamiętacie serial Przystanek Alaska? Była tam postać Chrisa Stevensa, radiowca, który prowadził audycję Chris in the morning. Chris nie zapisał się w fabule serialu jakoś szczególnie, bo jego udział był raczej epizodyczny, ale doskonale oddawał nastroje sennego alaskańskiego Cicily, świetnie puentował wydarzenia i poniekąd prowadził narrację. Był jednym z ostatnich romantycznych radiowców. Dziś, gdy audycje składają się głównie z muzyki, a zapowiedzi nagrywane są hurtowo z wyprzedzeniem, tej magii już nie ma (chyba, że kogoś kręcą serwisy informacyjne). Jednak marzenia o byciu radiowcem przeszły na pokolenie podcasterów, tak jak ja, często wychowanych na wspominanym serialu.
Chris czytał słuchaczom Prousta, ale i prognozy pogody. My też możemy za pomocą zwykłego mikrofonu, schowani za aurą tajemniczości, nadawać swój przekaz. Telewizja już dawno straciła swój intymny charakter, bo kamery weszły już wszędzie i pokazały wszystko. Gdy słucham radia mówionego (RDC, Tok FM) i przysłuchuję się rozmowie, szczególnie na tematy niepolityczne, to mam wrażenie, jakbym w kawiarni został zaproszony do stolika z fajnymi, mądrzejszymi ode mnie osobami. Popijam więc kawę i chłonę. Żadne wideo mi tego nie zastąpi.
Niska bariera wejścia

Oto i ja na PolCaster 2017.
Nie ma co się czarować, do realizacji podcastu wystarczy dowolny mikrofon i aplikacja do nagrywania dźwięku. W zasadzie to sprawdzi się zwykły telefon, a jak ktoś dysponuje tabletem, to można powiedzieć, że ma gotowe, w pełni wyposażone studio produkcyjne. Oczywiście, dźwięk będzie daleki od ideału, ale przecież nie o to chodzi. Jak ktoś zaczyna swoją przygodę z bieganiem, to też ma potrzebę odwiedzenia sklepu i zakupienia dobrych butów, koszuli termoaktywnej, zegarka mierzącego tętno i jeszcze na wszelki wypadek opcji premium w Endomondo. Od tego jednak nie zostaje się biegaczem. Podobnie najlepszy mikrofon nie nagra nikomu ciekawej audycji. Mam w studio mikrony za 800 zł i za 8 000 zł. Czy słyszę różnicę? Tak, diametralną! Nie sądzę jednak, żeby lepszy, pełniejszy dźwięk zrobił ze mnie gwiazdę jak autotune z amerykańskich gwiazdeczek pop. One śpiewają „bum, trala lala, love, baby”, a ja mam ludzi przyciągać czymś innym.
Żadne wideo, nawet najprostsze wizualnie, powiedzmy screencast oparty o slajdy nagrane Camtasią, nie jest tak proste w realizacji, jak podcast. I jednocześnie tak trudne – no bo nie jest łatwo mówić mądrze, gdy nie da się niedostatków nawet na chwilę przykryć obrazem.
Ogromny potencjał dystrybucji
To wiąże się częściowo z punktem pierwszym. Mam klienta, który regularnie zaprasza do udziału z webinariach kilkadziesiąt tysięcy swoich współpracowników (pracują za zasadzie brokerów usług, więc grupa jest liczna, ale mało przywiązana akurat do tego czy innego klienta). To jak w ubezpieczeniach – możesz oferować usługi różnych firm, ale na końcu zawsze liczy się tabela prowizji.
Zaproszenie na webinarium 20 tysięcy ludzi sprawia, że jest to nie tylko wyzwanie technologiczne. Przede wszystkim destabilizuje pracę tych ludzi. Za to możemy, dzięki podcastom, wykorzystać ogromny potencjał naszych odbiorców, a konkretnie to, że… sporą część dnia spędzają oni w samochodzie. I chętnie posłuchają czegoś fajnego. A umówmy się – większość webinariów nadaje się doskonale do słuchania. Nie oceniam, czy to dobrze czy źle, ale zazwyczaj obraz nie jest do niczego potrzebny. Prędzej czy później większość widzów i tak uruchamia tryb multitasking, chociażby zaczynając odpowiadać na maile. Kto dziś ma godzinę czasu na to, żeby siedzieć sztywno przed komputerem i oglądać? A kto ma tę godzinę w samochodzie, zakładając, że wystarczy jedynie słuchać? Nie tylko ci, którzy stale podróżują między klientami, ale również mieszkający kilkadziesiąt kilometrów pod miastem, spędzający w samochodzie sporą część życia. Moja koleżanka musiała zmienić abonament telefoniczny na wyższy, bo dojeżdżając do pracy półtorej godziny w jedną stronę po prostu zużywała astronomiczne ilości darmowych minut. A przecież mogłaby słuchać podcastu.
Oczywiście, podcasty nie mają jeszcze swojego naturalnego środowiska, jakim dla wideo jest YouTube. Dlatego też nie jest to takie łatwe i przyjemne dla osób, które nie mają iTunes, albo nie chcą szukać poszczególnych odcinków bezpośrednio na blogach podcasterów. Póki co podcasty nie są też dostępne dla w Google, przynajmniej jeśli chodzi o Polskę, ale wszystko wskazuje na to, że prędzej czy później się to zmieni.
No i jeszcze bardzo ważne ogłoszenie. W konferencji PolCaster 2017 udział wzięły następujące podcasty:































