Wiele osób narzeka na to, że ma w domu czy w biurze za mało miejsca i generalnie zbyt słabe warunki, aby ładnie prezentować się przed kamerą. Dziś pomówimy o jednym z podstawowych parametrów fotografii, jakim jest głębia ostrości.
O tym, czym głębia ostrości jest można przeczytać w naprawdę wielu miejscach. Vlogi fotograficzne na YouTube też świetnie pokazują to zagadnienie. Ja skupię się na wykorzystaniu tego zjawiska do naszych, specyficznych potrzeb. Nie będzie to fotografia portretowa czy pejzażowa, ani sceny sytuacyjne. Naszym zadaniem jest prezentować się przed kamerą podczas webinarów, spotkań online i innych aktywności lepiej, niż dotychczas. Dużo lepiej. Zakładamy też, że mamy – jak to w domu czy biurze – mało miejsca i bałagan. Dzięki zrozumieniu tego, jak działa głębia i jak ją wykorzystać w małej przestrzeni na zawsze zapomnisz o funkcji rozmycia czy podmiany tła w programach do spotkań online.
Przyjrzyjmy się poniższym przykładom:
Jak widać na powyższym przykładzie mała głębia ostrości pozwana odciąć modela od tła i tło zaczyna mieć znacznie mniejsze znaczenie. W kadrach portretowych najpaskudniejsza nawet przestrzeń staje się atrakcyjna, a przynajmniej tajemnicza. Tym samym mogę wam śmiało polecić, że w tym wypadku warto wyglądać jak świnia. Choć trzeba też przyznać, że ostatni obrazek to już przesada. Miękkość obrazu to jedno, ale jeśli z tym przesadzimy (np. przesłona f/1.8), to nawet lekkie poruszenie się przed kamerą może sprawić, że będziemy nieostrzy.
Aby zastosować głębię ostrości będą nam potrzebne nieco lepsze urządzenia, niż kamerki internetowe, ale nie oznacza to wcale inwestowania w drogi sprzęt. O tym, w jaki sposób wykorzystać to, co mamy lub możemy mieć za grosze i znacząco polepszyć jakość obrazu (w zasadzie to zrewolucjonizować ją) opowiadam w tym filmie:
W filmie koncentruję się na wykorzystaniu zewnętrznego aparatu i obiektywu. Na swoim przykładzie pokazuję, że można to zrobić za grosze. Tak się składa, że do uzyskania efektu taki, jak mój wystarczą nam najprostsze obiektywy, które często można kupić za 200-300 zł, ponieważ są za słabe do profesjonalnej fotografii i zbyt nietypowe do uniwersalnych zastosowań.
Pokazany przeze mnie Zonlai 22 mm f/1.8 nawet jako nowy kosztuje 600 zł, używany możemy znaleźć za połowę tej ceny. Jest to obiektyw ze stosunkowo małą ogniskową (więc pozwoli nam na odpowiednie ujęcie, gdy aparat będzie zamontowany około 50 cm od nas i dobre parametry. Możemy go otworzyć do f/1.8, co daje niebezpieczną wręcz głębię ostrości. Jednocześnie jest to obiektyw manualny, więc niewygodny w szybkiej codziennej pracy i do tego oparty o niezbyt wyszukane jakościowo komponenty. Zawodowiec przejdzie obok niego bez komentarza (lub będzie to komentarz kpiący), a amator nie będzie się chciał męczyć bez autofocusa, albo kręcić przysłoną na pierścieniu. Jednak w naszym przypadku jest to element stacjonarnego zestawu, a więc te wady… nie są wadami.
Dodam jeszcze, że w filmie oświetliłem jedynie siebie, a efekt winietowania tła i jego znaczące przyciemnienie przy krawędziach, to cecha samego obiektywu z mocno otwartą przysłoną.