Dzisiaj w trochę nietypowych okolicznościach, bowiem w okolicznościach wirtualnych. Znajdujemy się w studio Digital Knowledge Village, a dokładniej w jednym ze studiów, w którym najczęściej mam okazję pracować ze swoimi klientami:
Za mną wirtualna scenografia, przede mną kamery, światło, monitory, w klapie mikrofon, a pod klapą, gdzieś tu w okolicy serca – stres. Możesz powiedzieć – to nie jest środowisko dla ciebie, nie występujesz przed kamerą. Możesz wręcz twierdzić, że się do tego nie nadajesz. Jednak coraz większa popularność treści wideo w internecie sprawia, że również Tobie może się przytrafić taka przygoda. Jak sobie z nią poradzić? Jak się opanować przed kamerą i wypaść dobrze w oczach własnych i w oczach widzów? Nie jesteś może zawodowcem, ale jest parę sposobów, aby to zmienić – przynajmniej na chwilę, na czas trwania webinarium czy wideowykładu.
Dziś skupię się jedynie na jednym aspekcie, ale za to przedstawię go w trzech punktach. Opowiem o tym, jak mówić. Nie co, ale jak.
Rada #1
Po pierwsze: starannie zaplanuj to, co chcesz powiedzieć. Nie pisz swojej wypowiedzi dosłownie, ale zaplanuj kluczowe punkty, przejścia między nimi i informacje, które musisz przekazać. To pozwoli Ci ułożyć sobie w głowie wystąpienie zawczasu. Banał – powiesz, w końcu każdy radzi, żeby się przygotować: do wystąpienia publicznego, do szkolenia, no i do nagrania. Ale oprócz oczywistej korzyści – będziesz przygotowany, jest jeszcze jedna. Przygotowanie znacznie obniży Twój poziom stresu. Tak już bowiem jest, że jak coś lepiej znasz, oswoisz, to mniej Cię to przeraża.
W ramach tego planowania możesz przygotować sobie spis punktów czy najważniejszych zagadnień, które wyświetlimy Ci na prompterze czy specjalnym ekranie obok kamery. To da Ci pewność, że nie pominiesz żadnej ważnej kwestii. I znowu: mniej stresu, bo jesteś bardziej pewny siebie.
Rada #2
Po drugie: nigdy nie pisz całego, gotowego tekstu z myślą o odczytaniu go przed kamerą. Wspomniałem wcześniej o prompterze, a więc prostym urządzeniu wyposażonym w lustro półprzepuszczalne, które wyświetla tekst dokładnie na wysokości soczewki kamery. Ma ono eliminować efekt czytania, niestety to nie działa, jeśli nie jesteś zawodowcem.
Z dwóch powodów: powód a) bardzo trudno się czyta, nie tylko dlatego, że widać ruchy gałek ocznych, ale także ponieważ zbytnio skupiasz się na czytaniu i nie myślisz o tym, co masz do powiedzenia; powód b) pisząc tekst na prompter zaczynasz używać języka pisanego, które może dobrze się czyta, ale za to trudno mówi. Zazwyczaj próby przeredagowania niezgrabnych i zbyt długich zdań, których nikt nie rozumie trwają dłużej, niż gdybyś po prostu przygotował się porządnie do swojej roli.

Zobacz też: Pierwszy raz w studio? Poradnik dla debiutantów
Czasem słyszę: nie, ja mam za długą wypowiedź, aby powiedzieć to z głowy. Nie dam rady… Mój drogi, przecież jesteś ekspertem w swojej dziedzinie, więc może lepiej, może gorzej, ale na pewno potrafisz mówić w swojej dziedzinie w sposób fascynujący. Ja w to wierzę. Natomiast nie wierzę w czytanie z ekranu.
Rada #3
Po trzecie: zwolnij! Stres, nawet ten ukryty, który ja widzę, a ty bardzo nie chcesz mi go pokazać, ma to do siebie, że chcesz szybko skończyć swoją robotę. Dobiec do mety i mieć to z głowy. To jest zabójcze z trzech powodów: powód a) słychać, że się spieszysz, że nie zależy ci na widzach czy słuchaczach. Nawet najlepsza treść przejdzie w takiej sytuacji niezauważona; b) mówiąc szybko, mówisz jednostajnie. To usypia widzów, słyszą oni słowa, ale każde z nich ma taką samą wagę i nie mogą wyciągnąć sensu z całości. Pauzy w Twojej wypowiedzi to kropki i przecinki. Bez nich czytanie książki czy artykułu byłoby bardzo utrudnione, jeśli nie niemożliwe.
No i arcyważny powód c): mówiąc wolno, mówisz bardziej wyraźnie. Nie musisz więc wykonywać ćwiczeń logopedycznych, choć te też każdemu polecam. Trzy czwarte sukcesu w przypadku dykcji, to niespieszenie się.
Reasumując…
Na jakikolwiek temat byś nie mówił to zawsze ci się przyda. Dlatego podsumujmy jeszcze raz te trzy rady:
- po pierwsze przygotuj dobry plan – obniżysz poziom stresu i sprawisz, że twoje nagrania będzie bardziej zwarte i sensowne.
- po drugie nie pisz tekstu, ani nie ucz się go na pamięć, a tym bardziej nie chowaj się za prompterem.
- po trzecie mów wolno i uwzględniaj pozornie niedostrzegalne dla słuchacza znaki przestankowe.
Choć nie widać tego na pierwszy rzut oka, to właśnie te trzy metody zastosowałem nagrywając powyższe wideo. W zasadzie było ono emitowane na żywo, więc na temat, który dotyczy dzisiejszego wpisu musiałem mówić bez przerwy przez około 12 minut. Bez żadnych cięć czy poprawek. Moje notatki (rada #1) składały się z 17 punktów i wyglądały tak (wklejam dosłownie, aby lepiej pokazać ten mechanizm):
- Cześć, jesteśmy w studio
- Ciebie też to dotyczy
- O tym JAK mówić
- #1 Przygotuj się
- Banał, ale ważny
- Mniejszy stres
- #2 Nie pisz
- Prompter
- Źle się czyta
- Język pisany vs. mówiony
- Case – nie dam rady…
- #3 Mów wolno
- Pośpiech
- Jednostajność
- Dykcja
- Reasumując
- Zapraszam do komentowania
Te hasła wystarczyły mi, aby zrobić ten poradnik i mogłem zerkać na nie na tyle dyskretnie, że nie widać tego w nagraniu (a nie były wyświetlane na prompterze lecz na monitorze obok). Zresztą, gdy już przygotowałem scenariusz i rozpisałem sobie te hasła, to w zasadzie ściąga była dla mnie tylko kołem ratunkowym – nie spoglądałem na nią, bo w ramach przygotowań do nagrania po prostu nauczyłem się mimowolnie kolejności wypowiedzi i jej logiki. Ile czasu mi to zajęło? Od uruchomienia Worda może godzinę, wliczając w to przerwę na kawę. Miałem mówić o czymś, na czym się znam, więc głęboki research był zbędny. Zapisałem kluczowe elementy, przemyślałem ich zakres i kolejność, no i byłem gotowy do nagrania. Zredagowanie porządnego tekstu na prompter zajęłoby mi co najmniej 3 godziny i dodatkowo oznaczałoby jeszcze liczne poprawki w trakcie nagrania. Jak widać: jedna godzina odpowiednio zainwestowana może wrócić ze sporym zyskiem czasu i pieniędzy.
Jeśli to, co dziś Ci powiedziałem ma dla ciebie jakiś sens – podziel się proszę swoją opinią w komentarzu pod wpisem czy nagraniem. Do zobaczenia i do usłyszenia wkrótce.
4 Comments
Cześć 🙂 jestem stylistką i dostałam propozycję aby nagrać program typu metamorfoza, w lokalnej telewizji. Jestem osobą dynamiczną i spontaniczną . Będę dobierała sukienki i inne ciuszki w sklepach . Chcę dobrze wypaść, ale mam wrażenie że kamera mnie trochę rozprasza i staję się sztuczna . Widzę to po nagranych filmikach , że sztywnieje mi żuchwa. Nie podobam się sobie i nie wiem jak to zrobić by złapać luz. Nie mogę sobie przygotować wcześniej swoich wypowiedzi bo nie wiem co się wydarzy w sklepie , gdy klientka będzie dobrze lub źle wyglądała w wybranym przeze mnie ubraniu. Poradź mi proszę jak mogę to poćwiczyć , albo jaki złoty środek znaleźć. Mam trochę czasu więc mogę się przygotować.
A tak trochę i przysłowiowej „innej beczki ” super byś wyglądał w koszulce z pagonami 🙂 zboczenie zawodowe 🙂 Nie bież tego do siebie , ale jak będziesz miał okazję chociaż taką przymierz i zobacz się w lusterku , moim zdaniem będzie super 🙂 pozdrawiam Cię Piotr i jeśli możesz poproszę o wskazówki .
Pozdrawiam Edyta
Dzięki za komentarz – spróbuję z tymi pagonami ;-).
A jesteś w stanie podesłać kawałem jakiegoś nagrania? To jest bardzo złożony temat i jak zobaczę, to może będzie prościej coś doradzić.
Przed kamerą mówi się do osób w liczbie mnogiej czy w liczbie pojedynczej. Nagrywamy coś przed kamerą dla widzów. To zwracając się do nich powinno się używać formy mnogiej czy pojedynczej jak rozmową z każdym z osobna?
Szczerze powiedziawszy to nie ma określonych wytycznych, które byłyby święte. Najwygodniej zwracać się do widzów w liczbie mnogiej, ponieważ wtedy unikamy problemów z zaimkami męskim i żeńskimi. I nie trzeba tak lawirować, żeby dobrze brzmiało. Jednak obecnie, mimo tych ograniczeń, najczęściej nagrywamy w liczbie pojedynczej. Wtedy mamy wrażenie, że zwracamy się bezpośrednio do widza, a nie do grupy widzów. Tak więc każde podejście ma swoje plusy i minusy.