Ostatniego dnia roki reaktywujemy nieco nieudany projekt na podcast czyli dziś nowy odcinek „Maczugą przez web”. Mam nadzieję, że to dobry znak i że w 2019 starczy mi czasu, aby produkować podcast na poważnie.
Zawsze powtarzam, że nie wstydzę się próbować choć często wstydzę się efektów tych prób. W świecie twórców nieomylnych, budujących w mediach społecznościowych swój wyidealizowany wizerunek czuję się czasem dziwnie…
Kamera dla vloggera…
Nie o tym jednak jest ten wpis. Dziś doradzam z własnego doświadczenia jak wybrać sprzęt do kręcenia vloga. Przy czym nie mam na myśli vloggerów w formie „gadających głów”, ale raczej osoby, które kręcą w ruch i aktywnie. Wybór między urządzeniami jest spory, a budżet mocno ograniczony. Jeśli więc masz odłożone w starym roku dwa tysiące złotych (lub nieco mniej), to warto posłuchać.
Mówię też o kilku aspektach o których nie powie sprzedawca, ani nie ostrzeże producent na swojej stronie. Każdy medal ma dwie strony, a my dziś przyglądamy się obu i na tej podstawie staramy się zdecydować na co wydać pieniądze.
Sprzęt do kręcenia vloga w tym konkretnym przypadku musi spełnić kilka kluczowych warunków, aby był brany pod uwagę:
- Samodzielna obsługa – większość vloggerów kręci bez asysty innych osób, albo przynajmniej tak próbuje. Sprzęt nie może być na tyle skomplikowany, aby jego uruchomienie i konfiguracja nie pozwalały na bycie jednocześnie przed i za kamerą.
- Dobry stosunek jakości do ceny – mówimy o rozwiązaniach, które sprawdzą się na początek, ale jednocześnie nie okażą się zabawkami, które po miesiącu wylądują w szufladzie.
Potrzeby można oczywiście mnożyć i konfigurować, ale właśnie te wdały mi się kluczowe i to na nich się opierałem tworząc ten odcinek podcastu. Zapraszam do słuchania.