Vimeo jest jednym z najczęściej polecanych rozwiązań jeśli chodzi o hosting kursu online. Każdemu zależy przecież na zabezpieczeniu własnych lekcji przed nieautoryzowanym dostępem osób postronnych. Produkcję i często nadzoruję różne kursy, a przy okazji mam szansę zaobserwować, jakie błędy popełniamy najczęściej wykorzystując tego dostawcę hostingu.
Hosting kursu online – podstawy
Kursy online, to przede wszystkim struktura i treści, które budują cały proces edukacyjny. Nie będę się teraz zagłębiał w tematy metodyczne bardziej, ponieważ nie tego oczekujesz od niniejszego tekstu. Prędzej czy później jednak, każdy twórca kursu online musi zmierzyć się z pytaniem: gdzie umieścić swój kurs? A więc: jaki hosting kursu online wybrać? Mamy kilka rozwiązań, ale wybór, wbrew pozorom, nie jest wielki:
- Platforma kursowa (np. Udemy), która pozwala na umieszczenie na niej gotowych plików mp4. Problem sam się rozwiązuje, jeśli chcesz się związać z taką platformą. Jeśli nie – jesteś w punkcie wyjścia. A czy warto stawiać własny serwis? Już o tym kiedyś pisałem.
- Hosting na serwerze własnej platformy. Kursy często umieszczamy na własnych serwerach, instalując na wordpressie narzędzia jakie jak Learndash czy Learnpress i dodatkowo wtyczki obsługujące płatność. Skoro więc na serwerze możemy trzymać zawartość platformy, to wrzucenie tam „empeczwórek” z nagranymi lekcjami też wydaje się rozsądnym pomysłem. Niestety, tak nie jest. Takie pliki bardzo obciążają serwer, a większość z nas korzysta z hostingu wirtualnego. Oznacza to, że jakaś część fizycznego serwera jest dzielona na wielu klientów. Mamy często do wykorzystania nawet kilka gigabajtów, ale odtwarzanie filmu to przepychanie przez taki serwer dużych ilości danych. Może to sprawić, że szybko wyczerpią nam się limity, które mamy zapisane w umowie małym drukiem. Warto sprawdzić dzienny czy miesięczny transfer, aby przekonać się, że to nie najlepsze rozwiązanie. Dodatkowo, plik wrzucony na serwer też nie gwarantuje nam bezpieczeństwa. Ktoś mający dostęp do kursu może po prostu „wyciągnąć” url pliku i udostępnić materiały komu chce i bez naszej wiedzy.
- YouTube – lub inny bezpłatny dostawca. Rozwiązanie o tyle dobre, że darmowe, ale obarczone pewnym ryzykiem. Filmy musimy wgrywać jako niepubliczne i pojawia się ten sam problem, co powyżej. Niepubliczny url do nagrania łatwo można namierzyć na stronie z daną lekcją i dystrybuować dalej. Poza tym YouTube ma też swoje niuanse, które mogą przeszkadzać w oglądaniu, a nie zawsze dana platforma kursowa czy jej operator potrafią sobie z tym poradzić. Jednym z nich jest polecanie miniaturek innych filmów na YouTube po zakończeniu oglądania obecnego. To może sprawić, że ktoś kliknie i opuści nasz kurs. Pisałem już kiedyś o tej praktyce na YouTube, której celem jest wyciągniecie widza ze strony na której zaembedowany jest odtwarzacz z filmem bezpośrednio do serwisu YouTube. Są jednak przypadki, gdy organizacje prowadzą całkiem żwawy żywot na YouTube i hostowanie ma kursu ma dla nich dodatkowo pozytywny wymiar, a ryzyko kradzieży treści jest mało problematyczne. Dlatego też nie skreślam jednoznacznie tego kanału.
- Płatny hosting kursu online. To nie musi być Vimeo, ale często jest właśnie ze względu na możliwości tej platformy i cenę. Jak już przejdziemy mentalnie, że za hosting jednak prawie zawsze trzeba zapłacić i zaczniemy porównywać oferty rynkowe, to okazać się może, że to wszystko potrafi być naprawdę drogie. Zdarzyło mi się administrować dla moich klientów hostingami na DaCast, Cloudflare, Brightcove czy Wowza. Większość z nich ma ogromne możliwości… których nie potrzebujemy. A jednocześnie rozlicza się w modelu za wykorzystane dane i inne usługi towarzyszące uruchamiane „ręcznie”, co sprawia, że trudno jest przewidzieć koszty. Prowadząc internetową sieć telewizyjną nie ma innego wyjścia, ale dystrybucja kilkudziesięciu nagrań do kursu online zdecydowanie nie wymaga narzędzi o takim kalibrze. Większość z nas woli zapłacić raz do roku i mieć spokój. To, teoretycznie, daje Vimeo. Dlaczego teoretycznie, to wyjaśnię jeszcze później.

Czy potrafisz na podstawie tej oferty oszacować ile będzie Cię kosztowało miesięczne utrzymanie hostingu dla kursu online? Źródło: bunny.net.
Czego oczekuję od hostingu?
Skupię się tylko na aspektach, które biorę pod uwagę wybierając hosting kursu online. Gdyby się nad tym zastanowić, to liczy się dla mnie:
- Wygodne zarządzanie treściami, choćby poprzez ich katalogowanie. Przy kilkudziesięciu lekcjach w jednym kursie to może nie jest wyzwanie, ale gdy hostujesz 10 czy 15 kursów, to zaczyna być ważne.
- Zarządzanie prywatnością czyli takie ustawienie całości, aby materiały nie krążyły bezwiednie po internecie bez naszej wiedzy.
- Customizacja wyglądu i funkcji odtwarzacza, aby player pasował wyglądem do platformy elearningowej.
- Narzędzia wspomagające, jak dodawanie napisów w formacie SRT (raczej standard).
- Automatyczna konwersja materiału do innych rozdzielczości i jakości (też raczej standard).
Pominąłem kwestie raportowania i statystyk, ponieważ w hostingu kursów online raczej pobieramy te dane bezpośrednio z platformy online, a nie u dostawcy hostingu wideo. Może to oczywiście też mieć znaczenie, jak ktoś potrzebuje szczegółowych statystyk oglądalności danej lekcji. Czasem można też łączyć funkcje platformy z funkcjami hostingu, na przykład: możliwości dodawania rozdziałów wewnątrz nagrania (mamy to na YouTube i na Vimeo od dłuższego czasu) czy plansze końcowe wideo, które umożliwiając kliknięcie w url przenoszący do kolejnej lekcji (może to trochę ułatwić UX samego kursu). Nie są to dla mnie jednak rzeczy kluczowe. Przejdźmy więc do konkretu.
Zarządzanie plikami
Samą zawartość wideo najlepiej jest zacząć przeglądać do tego miejsca: https://vimeo.com/manage/videos. I od razy ważne: trzymajcie tam porządek i katalogujcie wszystko od pierwszego dnia korzystania z Vimeo. Dawniej ten serwis nie miał takiej możliwości (a jestem jego użytkownikiem od 12 lat!), a to sprawiało, że treści były listowane w jednej grupie. Czasem ciężko coś znaleźć po latach. Na jednym z kont mojego starego studio dobiliśmy do prawie 8 tys. nagrań. I tutaj od razu powiem coś jeszcze: dbajcie o nazewnictwo plików i jego spójność. Miałem mnóstwo przypadków, że montażysta nazywał film „projekty-ver-1.mp4”, bo tak mu/jej było wygodnie. Spróbujcie, mając setki, albo tysiące podobnie oznaczonych plików znaleźć lekcje z kursu pana Kowalskiego o wprowadzeniu do zwinnych metodyk zarządzania projektami z 2018 roku. Dlatego od początku tępiłem takie lenistwo, ponieważ gdy do tematu trzeba wrócić po 2-3 lata okazuje się, że nikt nie pamięta co i jak było wgrywane. Tak więc:
- rób konkretne opisy i tytuły. W opisach możesz dodać specjalne słowa czy zwroty, jak nazwa klienta (np. „PZU”) – odbiorca i tak tego nie widzi, a my mamy znacznie ułatwione zadanie.
- twórz katalogi do każdego projektu. Znacznie prościej jest przeskanować wzrokiem nawet kilkadziesiąt katalogów, niż kilkaset czy kilka tysięcy plików.
- kasuj ewidentne faile. Jeśli coś, co wgrałeś jest do wyrzucenia na 100%, to to wyrzuć.
Ustawienia prywatności
Zacznij od przejrzenia ustawień profilu konta. Sam profil może wyglądać tak:
W moim przypadku są tutaj obecne tylko te nieliczne nagrania, które mogą być publiczne. Zdarzają się przypadki, że użytkownicy Vimeo coś tam sobie źle klikną przy ustawieniach prywatności (szczególnie przy masowym wysyłaniu plików) i część treści objawi się nagle na profilu publicznym (do którego przecież nie zaglądasz, prawda?). Warto tutaj zerknąć raz na jakiś czas. Można też ustawić cały kanał jako prywatny tutaj: https://vimeo.com/settings/account/privacy – jednak z tym bym uważał, ponieważ niewykluczone, że na Vimeo będziemy przechowywać nie tylko treści kursów online.
Przyjrzyjmy się teraz ustawieniom prywatności przy każdym z filmów. W obecnej wersji Vimeo (wiosna 2022) wygląda to tak:
Co tutaj jest ważne:
- Zaznaczenie odpowiedniej opcji prywatności. Najrozsądniej byłoby ustawić, jak na tym screenie, Hide from Vimeo. W takim układzie materiał będzie prywatny na koncie (nie będzie do wyszukania w Vimeo), ale będzie można go osadzić na dowolnej stronie.
- Zaznaczanie Specific domains w sekcji Embed i wskazanie tam domen (naszego kursu), gdzie odtwarzacz może być osadzony. Jeśli kurs ma kilka domen (np. pl i .com), to podajemy wszystkie warianty. W ten sposób nawet jeśli ktoś wydobędzie embed filmu z kodu strony z lekcją, to i tak będzie on bezużyteczny.
- Wyłączenie możliwości pobierania plików na dysk i dodawania do swoich kolekcji. Tutaj raczej intencje są jasne.
To powinno działać bardzo dobrze, ale niektóre platformy do kursów online podchodzą do tego specyficznie, np. uznają, że wideo o statusie Private nie może być osadzone… bo tak. Trzeba to zawsze dokładnie sprawdzić. Podczas prób na platformie z kursem należy się wcześniej wylogować z konta na Vimeo, a najlepiej całość testować na prywatnej karcie (w trybie incognito), aby wykluczyć czynnik taki, że wideo wyświetla się administratorowi, a kursantowi już nie.
Warto też zerknąć do zakładki Content i tam zaznaczyć, że nasze treści są All audiences. Swego czasu, gdy Vimeo dodało to oznaczenie, domyślnie przestawiło wiele klipów na wersje Mature (tylko dla dorosłych), nawet jeśli nie zawierały żadnych treści kontrowersyjnych – tak na wszelki wypadek. W rezultacie linki ten przestały działać na stronach zewnętrznych oraz dla użytkowników niezalogowanych do Vimeo.
Ustawianie wyglądu
To nie tylko kwestia estetyczna, ale przede wszystkim funkcjonalna. Zobaczmy najpierw to, co widać na odtwarzaczu:
Choć z powyższego przykładu to nie wynika, ja – poza uzasadnionymi wyjątkami – wyłączam widoczność takich elementów jak:
- Zdjęcie profilowe (czyli zazwyczaj logo), tytuł filmu, krótki opis (byline) i możliwość samodzielnego decydowania przez widza czy chce to włączyć.
- Przyciski społecznościowe w prawym górnym rogu.
- Logo Vimeo w prawym dolnym rogu.
Nie wyłączam natomiast paska postępu (Playbar), choć niektórzy tak robią, co sprawia, że wideo nie da się przewinąć podczas oglądania. Dla mnie jest to praktyka dosyć nieszczęśliwa w której na siłę zmuszamy odbiorcę naszego kursu do obejrzenia całej lekcji. Raczej nie sprzyja to nauce.
Wybieram także klatkę (lub osobno przygotowaną grafikę) na okładkę naszego wideo. W kursach online staram się, żeby to była grafika z tytułem danej lekcji. To dobrze wygląda na platformie i jest przyjazne dla odbiorcy, ponieważ od razu widzi on temat.
Żeby znacznie ułatwić sobie życie polecam też odwiedzić zakładkę presetów: https://vimeo.com/settings/videos/embed_presets – tutaj można ustawić wygląd (włączając w to kolor wiodący) jako preset i później automatycznie przypisać dla wszystkich klipów, których dany szablon dotyczy, zamiast robić to ręcznie czterdzieści razy. Tak wygląda przykładowy preset:
Inne ustawienia
Jeśli mamy więcej czasu i ambicji, to możemy (niestety, dla każdego filmu z osobna) ustawić tzw. Interactive tools. Znajdziemy je Advanced settings każdego filmu.
Możemy tutaj dodać rozdziały do naszej lekcji (operając się o markery czasowe), klikalne karty (uwaga, aby nie odwrócić tym bajerem uwagi od treści lekcji) czy indywidualne ekrany końcowe (np. z przyciskiem przenoszącym do kolejnej lekcji). Jest to wisienka na torcie i wymaga dużo pracy, ale czasem warto. A czasem, oczywiście, nie.
Na koniec jeszcze tylko przypomnę, że napisy w formacie SRT możemy dodać w zakładce Distribution. Można je dodać w wielu językach, a na liście opcji będą się one wyświetlały w kolejności alfabetycznej.
Hosting kursu online – na koniec
Może i ustawienia Vimeo to nie jest sedno procesu tworzenia i dystrybucji kursu online ale nadchodzi w końcu taki moment w karierze wielu, że zależny nam na dopracowaniu detali. W końcu po tym też jesteśmy oceniani. Warto więc o nie zadbać.
1 Comment
Kurde, szukałem wraz z moimi pracownikami informacje na ten temat i ciężko było znaleźć coś konkretnego, ale w końcu się udało! Bardzo dziękuje za pomoc!