Wielu twórców pyta czy konkursy w mediach społecznościowych mają jeszcze sens. Rzeczywiście, często wydaje się, że temat się „przejadł”, bo mnogość akcji tego typu wpływa negatywnie na zaangażowanie społeczności, która wymaga coraz bardziej atrakcyjnych nagród i osiągania marketingowo-wizerunkowej nirwany za każdym razem. A do tego dochodzi problem nadrzędny – wszelkie sytuacje, gdy do celów marketingowych angażujemy małe dzieci może stać się potencjalnie zarzewiem hejtu w najczystszej postaci. Zawsze bowiem może znaleźć się ktoś, kto uzna to za naganne, bez względu na nasze intencje. Szczególnie, że jako Polacy, lubimy się wypowiadać w sprawach, które nas nie dotyczą. W tym poradnik założymy, że reprezentujesz niewielki biznes lokalny, nie masz nieograniczonego budżetu, a swoją markę w mediach społecznościowych dopiero budujesz.
Jak „ugryźć” konkurs w mediach społecznościowych
Konkurs robimy dla rozgłosu. Kropka. Musimy się więc skupić przede wszystkim na tym, żeby był to rozgłos pozytywny, bo naprawdę z biznesowego punktu widzenia nie ma innego powodu. Mniejsze znaczenie ma kto wygra, większe – kto o konkursie usłyszał i czy skojarzy to z twoją marką. Wreszcie – czy skojarzenie sprawi, że zainteresuje się samą usługą, którą świadczysz. Co oznacza, że przed tobą mądre zaplanowanie konkursu, przewidzenie wąskich gardeł, a także umiejętność reakcji na sytuacje.
Po co ci konkurs?
Na początek zastanów się do kogo chcesz dotrzeć? Jeśli prowadzisz prywatne przedszkole czy klub malucha to może ci zależeć – z grubsza – na dwóch aspektach:
- pozyskanie nowych klientów – nie wymaga komentarza
- zwiększenie lojalności obecnych – a więc sprawienie, żeby korzystali częściej i w efekcie zostawiali u ciebie więcej pieniędzy.
To działa podobnie, jak ze sklepami internetowymi. Miło, że nowy klient coś kupuje, ale ważne, żeby jego koszyk był jak największy oraz aby często wracał. Pozyskanie nowego klienta jest na tyle czaso- i kosztochłonne, że musi on w przyszłości dać się „spłacić”, choćby swoją lojalnością. Problem w biznesie usługowym jest jednak taki, że o ile e-sklep może być skalowalny w zasadzie bez końca (jedynie brak pracowników i miejsca na magazynie może sprawić, że nie będziemy w stanie sprzedać 100 razy więcej towaru), tak klub malucha nie rozciągnie się nagle, ani nie rozmnoży kadry o odpowiednich kwalifikacjach. Jeśli więc mamy możliwość obsłużenia 20 dzieciaków w jednym czasie i osiągnęliśmy już 80% swojej wydajności, to szeroko zakrojone akcje marketingowe mogą skończyć się klęską urodzaju. Jak w przypadku wielu restauracji, które mając mało klientów, oferowały perfekcyjną obsługę, bo był na to czas, a gdy odniosły sukces – znacząco obniżyły loty, a przez to zatraciły swój charakter.
Określ więc jasno do kogo jest skierowana twoja akcja zanim pomyślisz jak powinna wyglądać. Takie osoby, a raczej wzorce osób/klientów w marketingu nazywamy personami. Są one zbiorem nieco stereotypowych cech dotyczących wieku, pozycji społecznej, nawyków i wielu innych aspektów. Jednak nawet nie znając się na marketingu, doskonale rozumiesz czym są persony. Obserwujesz swoich klientów na co dzień i doskonale widzisz, że ich cechy układają się w pewne grupy.
Jeśli więc szukasz nowych klientów, nie daj się złapać w tę pułapkę. Zawsze pamiętaj, co sprawiło, że kochasz tę pracę i co mówią ci najbardziej lojalni klienci. Dlaczego?
Zaangażowanie
Zaangażowanie to klucz nie tylko do udanego konkursu, ale do całego twojego biznesu. Zaangażowanie nie tylko twoje, ale przede wszystkim twoich klientów. Taki klient to kopania złota, bo sam angażuje innych i jest twoją najlepszą reklamą. To zaangażowanie powoduje, że treści konkursowe są podawane dalej, czyli: budują rozgłos na którym nam tak zależy. O zaangażowanie nie jest łatwo, bo sami codziennie jesteśmy zalewani tonami treści, więc like znaczy dziś znacznie mniej. Co ciekawe: duży amerykański portal informacyjny zauważył kiedyś, że ludzie decydują się na polubienie treści po – przeciętnie – 10 sekundach. To oznacza, że tak naprawdę nie zapoznają się z jej istotą, ale dają kciuk w górę, żeby zamanifestować swoje zdanie. Oznacza to mniej więcej tyle, że zadziwiająco często nie lubimy czegoś naprawdę, a jedynie chcemy pokazać nasz gust społeczności w sieci. „Lubię to” jest więc nie do końca prawdziwą deklaracją.
Zaangażowanie jest najważniejsze. Niestety, w codziennym życiu zapominamy o tym, bo otaczamy się przez wielkie korporacje, które albo są bezmyślne, albo mają to w dupie. Zwróć uwagę na karty lojalnościowe Biedronki. Kasjerzy mają obowiązek pytać o posiadanie karty przy każdych zakupach, ale w zasadzie nikomu na nich nie zależy. Karty służą jedynie do:
- z punktu widzenia klienta – zbierania punktów i wymiany ich na pluszaki lub naklejki
- z punktu widzenia sklepu – zbierania danych o klientach i ich preferencjach zakupowych
W rezultacie co kilka miesięcy śledzimy ataki szału na punkcie zbierania pluszowych zabawek. Zaangażowanie godne podziwu (ludzie szukają, piszą na forach, czasem wręcz walczą o Borówkę Basię używając argumentów nie tylko słownych). Tylko, że to jest zaangażowanie puste. Robione przez wielką korporację, która musi robić takie akcje, bo traktuje swoich klientów jako ogromne zbiorowisko portfeli. Z tobą jest przecież inaczej.
Zaangażowanie to w konkursie wszystko. Bez niego konkurs nie ma sensu, bo przecież każdy czeka na lajki i szery. Według Yu-kai Chou jest 8 powodów dla których ludzie angażują się w działania marek. Musisz się zastanowić, które są tobie bliskie:
- Epickie znaczenie – ludzie angażują się w marki, które mają coś więcej, niż tylko potrzebę robienia kasy. To jest bardzo bliskie temu, co robisz. Tak działa np. Wikipedia – nie jestem encyklopedystą, ale gdy pomagam zredagować jakieś hasło, to wierzę, że robię coś fajnego dla całego świata. Coś, do czego zostałem powołany, niczym antyczny bohater. Za przedszkolem może stać misja: liczymy uśmiechy! Nie jesteśmy tylko przechowalnią dla dzieci, która co prawda uczy angielskiego i rytmiki, ale sprawiamy, że świat naszych dzieci już od urodzenia będzie lepszy. Czy wiesz, że wiele amatorskich aparatów cyfrowych (również w komórkach) potrafi automatycznie wykonać zdjęcie, gdy w kadrze znajdzie się uśmiechnięta twarz?
- Osiąganie sukcesów i rozwój – łatwiej nam poświęcić swój czas i zaangażowanie na coś, co w rezultacie da nam poczucie dobrze spożytkowanego czasu. Sukcesy powinny być mierzalne i celebrowalne, stąd te popularne naklejki i odznaki. Uwaga! Sama odznaka od razu traci na wartości, jeśli nie opracujemy jasnych zasad konkursu i pozwolimy na ich dowolne interpretowanie. Widać to bardzo po małych dzieciach, które w przedszkolach często konkurują, zbierając naklejki np. za zjedzony obiad. Jeśli opiekun zacznie rozdawać te same odznaki bez osiągnięcia, np. jako nagrodę pocieszenia dla „płaczka”, to choć osiągnie cel pedagogiczny, to straci zaangażowanie całej grupy. Dobrze zatem sprawdzają się konkursy w których dziecko wraz z rodzicem może coś zrobić pierwszy raz, co będzie utrwalone, np. jako praca plastyczna.
- Kreatywność – sprawdza się też umożliwienie ludziom bycia kreatywnym. Możliwość wymyślania nowych rzeczy, ciągłych ulepszeń, rekombinacji wpływa bardzo na zaangażowanie. Stąd też ogromy sukces klocków LEGO. W przestrzeni klubu malucha można stworzyć formę gazetki ściennej (np. przeznaczyć na to jedną ścianę), którą dzieci będą mogły ozdabiać. Nie chodzi tutaj jedynie o proste działania plastyczne, ale o stawianie przed nimi zadań. To działa trochę jak gazetka szkolna, uwzględniając oczywiście możliwości małych twórców.
- Posiadanie – nie rozumiemy tego, jako chęci posiadania, ani chciwości, ale raczej jako mechanizm, które sprawia, że lepiej angażujemy się w coś, co jest nasze, choćby było dobrem wspólnym. Jest to odwrotność czegoś, co w psychologii nazywa się tragedią wspólnego pastwiska – gdy mamy wspólne dobra (np. firmowa drukarka, samochód, przystanek autobusowy), ale nikt nie poczuwa się do bycia ich właścicielem. W rezultacie takie rzeczy niszczą się szybciej, bo następuje wyjałowienie pastwiska. Jest wspólne, więc teoretycznie niczyje. Tymczasem danie dzieciom „własnych” roślinek, aby mogły się nimi opiekować, a w razie nieobecności prosić o pomoc, może szukać zastępstwa, nie tylko wpływa na zaangażowanie, ale też buduje poczucie więzi z miejscem, ludźmi, uczy odpowiedzialności.
- Wpływ społeczny – obserwujemy innych w mediach społecznościowych, czasem ich krytykujemy, czasem im zazdrościmy. Sami chcemy być akceptowani w internecie. Nie sądzę, aby ten aspekt nadawał się do pracy z dziećmi, ale przyznać musisz, że to ważny element. Lepiej by było jednak, żeby twoi podopieczni odkryli go jak najpóźniej.
- Niecierpliwość – inny aspekt dotyczący raczej dorosłych. Często w grach na smartfony musimy czekać na zakończenie jakiegoś procesu i kto gra, ten doskonale wie, jakie to frustrujące. Chodzi o to, aby była to pozytywna frustracja. Oczekiwanie na wyniki konkursu można wykorzystać pozytywnie, tak jak pozytywnie można wykorzystać oczekiwanie na Mikołaja.
- Ciekawość i nieprzewidywalność – to nas właśnie angażuje w seriale i książki. Chcemy wiedzieć co będzie dalej, bo nasz mózg się tego domaga i musi zostać zaspokojony. Gdy dzieje się coś nietypowego, to odbieramy emocje ze zdwojoną siłą. Choć jest to wykorzystywane w marketingu na każdym kroku, to można to również użyć w wypadku dzieci. Dzieci są przecież ciekawskie z natury i uwielbiają odkrywać. Starsze dzieci można zachęcić do nauki nudnych umiejętności, jeśli połączymy je z odpowiednio spreparowaną historią kryminalną.
- Utrata – a w zasadzie strach przed utratą. Nie ma co ukrywać – to jeden z najsilniejszych motywatorów. Facebook specjalnie tak zaprojektował swój serwis, aby wyszukiwarka działała beznadziejnie. Masz ciągłą potrzebę zerknięcia tam, to jeśli znajomy napisał coś ciekawego, to wiesz, że wieczorem już tego nie odnajdziesz w gąszczu nowych treści. Czujesz, że jeśli nie zadziałasz od razu, to stracisz możliwość. Może to mieć znaczenie w popularyzacji konkursu (weź udział już teraz, bo jutro może być za późno…), ale nie powinno oddziaływać bezpośrednio na dzieci.
W marketingu działania czasem dzieli się na white hat i black hat, co oznacza, że te w czarnym kapeluszu są na granicy legalności czy etyki zawodowej. Jedne i drugie są skuteczne, ale inaczej. W tym przypadku zaznaczyłem choćby wpływ społeczny, jako taki element, który możesz wykorzystać w konkursie, np. matki porównujące urodę swoich dzieci, ale jest to mało eleganckie, przykre, choć przecież legalne i pewnie skuteczne.
Martyna Bielicka
autorka bloga osobistego <strong><a href="http://panidoktorowa.pl/">panidoktorowa.pl</a></strong>
Wiesz już zapewne do kogo skierować swój konkurs, więc myśląc nad tym jak powinien wyglądać, zadaj sobie kilka pytań kontrolnych:
- Czy widać, że za twoją akcją stoi coś więcej, co może mieć znaczenie dla uczestników? Co to jest?
- Co osiągną uczestnicy, jeśli poświęcą swój czas? Co będą mieli „na pamiątkę”, mimo że nie wygrali?
- W jaki sposób opowiedzą o udziale innym? Czy będą w stanie pokazać istotę tego, co z tobą robili?
- Czy uczestnicy mogli się czymś wyjątkowym wykazać?
- Czy szanse nie były ograniczone dla ludzi wybitnie uzdolnionych w jednym kierunku, odbierając szansę innym?
- Jakie są zasady współpracy rodzic-dziecko? Obie postaci powinny być zaangażowane i powinno dać się to pokazać?
O czym jeszcze pamiętać
Nagrody – są często jednym z najważniejszych powodów zaangażowania, ale zapewne nie możesz zwycięzców nagrodzić nowymi tabletami ani wycieczką zagraniczną. Wykorzystaj więc takie nagrody, które będą możliwe do skonsumowania w duchu twojej działalności. Udział w warsztacie rodzica z dzieckiem jest fajnym i mało kosztownym pomysłem, ale już voucher do SPA dla matki – delikatnie mówiąc – nie pasuje. Oznacza to, że w nagrodę odpocznie ona od dziecka. Choć niejeden rodzić o tym marzy, to pamiętaj co napisałem na początku: konkurs robimy dla rozgłosu. Musisz umieć pokazać pozytywnie nagrodę, zapewnić sobie też możliwość pokazania zwycięzców, może czegoś więcej. Chodzi o to, żeby rozgłos trwał.
Musisz też sprawić, żeby nagroda nabrała wartości medialnej, to znaczy ładnie ją pokazać (dobre zdjęcia) i atrakcyjnie opisać.
Zasady – ludzie bywają zaskakująco brutalni, gdy mają szansę coś dostać za darmo. Przed każdym konkursem musisz opracować jasny i precyzyjny regulamin. W Polsce są kancelarie prawne, które specjalizują się w wyszukiwaniu luk w regulaminach i straszeniu sankcjami, które niestety są realne. Przede wszystkim jasno ogłoś warunki konkursu i jego rozstrzygnięcia i nie zmieniaj ich bez naprawdę ważnego powodu. Jeśli zostaną ci dodatkowe nagrody, nie losuj ich, bo zgodnie z przepisami konkurs i loteria to dwa różne zagadnienia.
Kanał dotarcia – chodzi ci przecież o to, aby dotrzeć do nowych klientów, co oznacza, że albo musisz nieco zapłacić za promocję, albo uczynić obecnych ambasadorami twojego konkursu. Jeśli osoby, które obecnie obserwują twój fanpage wezmą udział w konkursie, to będzie to strata czasu i nagród, bo nie uzyskasz zasięgu poza osobami, które już cię znają. Chyba, że chcesz zwiększyć więź społeczności i jednocześnie sprowokować obserwujących do dzielenia się treściami. Zaangażowanie zaprzyjaźnionych osób i samych uczestników daje dobre rezultaty.
Uczestnicy – pamiętaj, że dla ciebie liczą się nie tylko zwycięzcy, ale wszyscy, którzy się zaangażowali. To przede wszystkim oni powinni cię zapamiętać. Wchodzące w życie 25 maja 2018 roku rozporządzenie o ochronie danych osobowych (zwane popularnie: RODO) niestety ogranicza ci możliwość kontaktowania się ze wszystkimi jak popadnie, niemniej jednak dobrym pomysłem może być przejrzenie profili najbardziej aktywnych influencerów w konkursie. Moim zdaniem share jest warty 10 razy tyle co like, więc osoby które dzieliły się treściami, a nie tylko je lubiły są warte zainteresowania.
Nie dałem ci gotowych przykładów na konkurs, bo to niemożliwe, ale mam nadzieję, że na tyle skomplikowałem temat, że zobaczysz potencjał, który się w konkursach kryje. A jeśli masz zalążek pomysłu – napisz do mnie i pogadamy.
P.S. A na zdjęciu Ania i Hania – moja Rodzina 🙂