Debiutuje właśnie autorski wordpressowy edytor o nazwie Gutenberg. Czym różni się od dotychczasowego narzędzia i dlaczego warto o nim wiedzieć? Przede wszystkim jest to edytor typu WYSIWYG czyli „to, co widzisz jest tym, co dostajesz” (what you see is what you get). W skrócie: nie musisz znać się na HTML, aby ładnie sformatować swój post. Ładnie, czyli zgodnie z trendami i estetycznie. W edytowaniu treści od prawie zawsze problem stanowiły takie zjawiska jak podział na kolumny czy łatwe robienie tabel. Gutenberg umożliwia to w banalnie prosty sposób – chcesz wykorzystać dany element? Wybierasz go ze specjalnego menu i klikasz. Treści dodajesz bezpośrednio na swoim poście, więc widzisz na żywo efekty. Wszystko możesz łatwo edytować, a także zarządzać formatowaniem, układem czy kolejnością.
Tak to, w wielkim skrócie, wygląda:
Na pewno nie dla purystów, ani SEO-nazisów. Wiadomo, że najlepiej byłoby pisać strony w czystym HTML + ewentualnie CSS, jak ktoś się bardzo upiera, żeby jeszcze jakoś to wyglądało ;-). Fakty są jednak takie, że większość autorów publikujących regularnie (czy to na blogach, czy na stronach firmowych w sekcji aktualności) robi to samodzielnie, ucząc się formatowania. A sama istota SEO nie tkwi w tym, żeby kod był krystalicznie czysty. Żadna strona nie jest idealna, za to potrzeby powstawania nowych witryn mają raczej trend mocno rosnący. Gutenberg może więc zainteresować przede wszystkim tych, którzy nie znają się na tym całym „kodowaniu”, ale aktywnie działają w sieci. Sam znam co najmniej 10 osób, które regularnie płacą po kilkaset złotych miesięcznie za „pomoc przy WordPressie”, bo zwyczajnie na świecie nie radzą sobie z rzeczami, które „wordpressowiec” robi w kwadrans. Nie ma w tym nic złego, ale widać, że nie jest to jedyna droga.
Without being an expert developer, you can build your own custom posts and pages.
Gutenberg nie jest jeszcze żadną konkurencją dla bardziej rozbudowanych wtyczek tego typu, więc nie ma się co cieszyć, że dostaliśmy darmowego Visual Composera. Póki co mówimy o narzędziu wspomagającym mniej wyrobionych w boju, które pokazuje, że edytor nie musi wyglądać jak uboższa wersja Worda. Marieke van de Rakt z Yoast twierdzi nawet, że:
The Gutenberg editor has some great assets that could genuinely help people to write better texts.
To zabawne, że narzędzie ma pomóc ci pisać lepiej. To tak, jakby uznać, że Stephen King odniósł sukces, bo w młodości zainwestował w dobrą maszynę do pisania. Ale to już taka dygresja.
Pierwsze wrażenie zaskakująco miłe. Pod adresem https://wordpress.org/gutenberg/ można dokładnie sprawdzić o co chodzi z tym edytorem i potestować. Nie trzeba się logować, ani nic instalować na swojej stronie. Po kilku minutach klikania dostrzegam jednak oczywiste braki – edytor jest bardzo prosty w porównaniu ze wspomianym Visual Composerem. Ma to jednak swoje zalety: jest prosty (a więc trafia do grupy docelowej), a do tego twórcy skupiają się na tym, aby był kompatybilny ze wszystkimi funkcjami WordPressa. Łatwiej się więc na niego przesiąść bez obawy, że stare posty przestaną wyglądać normalnie. Generalnie więc: mocna czwórka, a coś czuję, że będzie tylko lepiej.